Jeszcze niedawno nawet nie sądziłem, że taki piękny szwajcarski budzik zagości na pokładzie mojego pulpitu. Cuda się jak widać zdarzają, a ten cud dodatkowo potwierdza stare przysłowie „Polak – Węgier, dwa bratanki…”.
W tym przypadku również muszę docenić moc Facebook’a. Człowiek, którego nigdy nie spotkałem na żywo zdecydował się zrobić mi taką niewątpliwą przyjemność. Po tygodniu podróży dojechał cały i zdrowy. W prawdzie nie jest to model, który standardowo montuje się w odtwarzanej przeze mnie serii EU07 (w takim przypadku powinien wisieć model RT9) jednak poza zewnętrzną obudową nie ma między nimi istotnych różnic. Jak widać na załączonym zdjęciu skala również odbiega od stosowanej w „siódemkach” i będę musiał to jakoś rozwiązać. Nie jest to jednak aż tak skomplikowane wyzwanie jakie czeka mnie aby elektrycznie podłączyć oryginalny mechanizm ze sterownikiem pulpitu. Wyprowadzony na pinie 43 analogowy sygnał (0-3,3V) będzie musiał zostać przepuszczony przez dodatkowe układy, które napędzą trójfazowy silnik rejestratora (tu potrzeba nominalnie napięcia 60V), a dodatkowo może uda się sterować cewkami rysików (w tym przypadku 24V) i załączyć podświetlenie żarówką (oryginalnie 36V choć myślę, że zamienię ją na stosowane w moim pulpicie 12V).
Jak widać wyzwań przede mną sporo, ale może dzięki pomocy kolejnych życzliwych osób i ten temat uda się załatwić pozytywnie.
Pierwsze testy nowego sprzętu (na razie poza pulpitem) wykazały wysoką jakość szwajcarskiej techniki. Po nakręceniu zegarek chodzi już ponad 27 godzin i nie wygląda, żeby chciał się zatrzymać. W tym czasie nie spóźnił się ani nie przyspieszył. Nie wiem dokładnie ile lat ma ten rejestrator, ale po dacie widocznej na boku (4.03.1996), która raczej nie jest datą produkcji, wrażenie robi na mnie duże. Wzorek kreślony na taśmie również daje nadzieję, że otrzymany sprzęt będzie sprawował się poprawnie.
Ostatecznie jedno nakręcenie sprężyny wystarcza na pracę zegara przez ponad 33 godziny. To wydaje się bardzo dobrym wynikiem. Oby pozostała część mechanizmu sprawowała się równie dobrze. Niebawem się o tym przekonam.
Minęło kilka tygodni i sprzęt wrócił z konserwacji. Wg otrzymanej dokumentacji wygląda, że jest w pełni sprawny i gotowy do pracy. Wnętrze zostało gruntownie oczyszczone i dostosowane do obsługi skali 150 km/h. To jest w zasadzie jedyna widoczna zmiana z zewnątrz. Teraz czekam na elektroniczne moduły oraz zasilacz co, mam nadzieję pozwoli ożywić cały sprzęt w połączeniu wyjściem analogowym PoKeys.
Oczekując na sprzęt i części elektroniki zrobiłem małe przygotowanie. Wyjście analogowe 43 z PoKeys55 podłączyłem do Arduino i za pomocą prostego programu dokonałem konwersji sygnału analogowego na wartość prędkości. Korzystając z przygotowanego wcześniej arkusza kalkulacyjnego wprowadziłem bardzo delikatną korektę w postaci wpisu do eu07.ini
calibrateout 6 0 0.006720 -0.000001 0 0
Wartość prędkości wyprowadziłem do testów na mały wyświetlacz LCD. Porównanie wartości wyświetlanej w symulatorzez z wartością liczbową na LCD wypadło bardzo ładnie. Zgodność ok. 0,5 km/h powinna być wystarczająca. Docelowo wartość prędkości będzie przesyłana poprzez protokół UART do falownika sterującego silnikiem prędkościomierza. Jak to się udało można zobaczyć w kolejnym odcinku.