Człowiekowi trudno funkcjonować w ciemności. Na kolei ma to jeszcze dodatkowe znaczenie gdy chodzi o względy bezpieczeństwa. Kolej nie zamiera wieczorową porą i dlatego bez światła się nie obędzie. Przeglądając instrukcję sygnalizacji Ie-1 (E-1), w przypadku większości sygnałów znajdziemy poza wersjami dziennymi, również ich nocne odpowiedniki. Do tego potrzebne były lampy. Stare lampy mają oczywiście (przynajmniej dla mnie) swój niepowtarzalny klimat.
Ciepła barwa naftowego płomienia, wyjątkowy, słodkawy zapach nafty… ech rozmarzyłem się trochę. W związku z tym moja kolekcja nie może być pozbawiona lamp właśnie. Pierwszy egzemplarz nie należał wcale do najstarszych. Lampa semaforowa, na którą natknąłem się na aukcji nie należała do wyjątkowo urodziwych. W zasadzie była modelem dość banalnym w swej konstrukcji i wyglądzie. Zakupiłem ją tak, można powiedzieć na dobry początek. Jest to spora lampa semaforowa. Jak w każdym przypadku, także i tą pierwszą chciałem doprowadzić do sprawności. Nie było to akurat trudne bo zakupiony egzemplarz był w zasadzie kompletny. Posiadał pełne oszklenie, zbiornik na naftę i oryginalne szkło lampy. Brakowało tylko knota. To był pierwszy eksponat rozrastającej się kolekcji naftowych lamp kolejowych.