Prawie każdy chłopak z mojego dzieciństwa miał do czynienia z kolejką elektryczną. Większości to przechodzi z wiekiem. Są tacy, którym to nie przechodzi i wracają po latach do tematu. W moim przypadku jest to powrót nie do modeli w skali TT czy H0, ale egzemplarzy w skali 1:1. Szczególnym sentymentem darzę oczywiście parowozy. Mają one swój niepowtarzalny urok, potęgę i finezję zarazem. Wymagają troski i potu ale właśnie dlatego można się do nich przywiązać. Nie da się przejść obojętnie obok takiej „żywej” maszyny.
Fascynujące jest też to, że budowane przed laty maszyny, z założenia mające spełniać praktyczną rolę transportową były piękne w swojej formie. Niestety ekonomia wypiera piękno i dziś trzeba walczyć o każdy unikalny egzemplarz. Oby jak najdłużej nie znajdowali się ci „zdrowo zakolejeni” entuzjaści, dla których nie będą obojętne te szczątki wspaniałej historii.