XXIV Parada Parowozów

Ostatnie dni nie napawały optymizmem jeśli chodzi o pogodowe prognozy. W zasadzie nie było dnia bez deszczu i temperatura także nie rozpieszczała. Z pewnymi obawami przygotowywałem się do wyjazdu. Nadszedł w końcu sobotni poranek i ruszyliśmy tradycyjnie w drogę do Wolsztyna.

Ciężkie ołowiane chmury nie pozostawiały złudzeń. Kilkadziesiąt kilometrów przed celem niespodziewanie niebo stało się błękitne, z nielicznymi chmurkami. Pomyślałem, że może jednak stanie się cud i ostatnia sobota kwietnia, przynajmniej w Wielkopolsce będzie cieplejsza i bez deszczu. Dojechaliśmy do celu i zajęliśmy stanowisko obserwacyjne. Było nawet całkiem ciepło i można było pozbyć się polarów. Zapowiadało się całkiem nieźle, choć od strony wolsztyńskiego jeziora nadciągały czarne chmury.

Oczekiwanie na rozpoczęcie imprezy przedłużało się tradycyjnie, a tu temperatura niestety zaczęła ponownie spadać, a w oddali widać było szare smugi wskazujące na intensywne opady. Wiatr nieubłaganie popychał je w kierunku miejsca, w którym chyba nikt ich nie pragnął. Rozmowy na kanale 3 wskazywały, że przygotowania do rozpoczęcia parady ciągle trwają mimo, że planowana godzina rozpoczęcia dawno minęła.

Niestety w końcu zaczęło się to czego się obawiałem. Wzmógł się wiatr i zaczęło padać. Było zimno, nawet bardzo zimno. Deszcz przemieszany z drobnym gradem zmusił oczekujących do pospiesznego zabezpieczenia samych siebie jak również przygotowanego do akcji sprzętu fotograficznego i kamer. Oczekiwaliśmy pierwszych maszyn w strugach zimnego deszczu i porywach wiatru. Nie zauważyłem jednak, żeby ktoś rezygnował. Od czasu do czasu wiatr od strony dworca przynosił dźwięk z głośników. Zagajenia prowadzącego i kolejne przemówienia trochę irytowały, ale doczekaliśmy się. Wstęga przecięta i po jeszcze kilku minutach oczekiwania pierwsze maszyny ruszyły od dworca w kierunku mokrych i zziębniętych miłośników pary stojących tradycyjnie na zboczach przylegających do torów nr 1 i 2.

Pierwsze przejazdy odbyły się przy padającym deszczu, który na szczęście powoli słabł i parada kończyła się już bez niego. Słońce niespecjalnie chciało wychodzić z za chmur i nadal było raczej zimno, jednak miało to swoje zalety. W tym roku pogoda pięknie podkreśliła kłęby pary i dymu. W poprzednich latach, gdy było ciepło i słonecznie ten efekt nie był aż tak intensywny. Można narzekać na tegoroczną pogodę, jednak mimo wszystko takich efektów nie widziałem tu wcześniej.

Mimo oczekiwania, marznięcia i moknięcia jednak było warto. W porównaniu do roku ubiegłego maszyn pojawiło się mniej ale prezentowały się jak zawsze wspaniale. Co by nie mówić, warto poświęcić kilka godzin podróży, żeby poczuć tę atmosferę i zachować w pamięci te piękne maszyny… tak szybko odchodzą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.