To dzisiaj dość ryzykowne stwierdzenie. Moja pierwsza wizyta w tym miejscu przypadła na tzw. Dni Pary powiązane z Nocą muzeów. Niestety z tego co się dowiedziałem jest to jedyna okazja, żeby zwiedzić, przynajmniej pobieżnie ten ciekawy kompleks, który swą świetność ma niestety za sobą.
To czego się dowiedziałem o tym miejscu zachęca mnie do głębszego poznania jego historii. Zabytki kolejnictwa można tu spotkać na każdym kroku i wręcz dosłownie się o nie potknąć. Ja się potknąłem np. o niemiecką szynę z 1941 roku. Na terenie parowozowni stoją przestronne zabudowania, głównie z okresu II wojny światowej, kiedy to kompleks przeżywał swój wyjątkowy rozwój. Mury wyglądają całkiem dobrze i aż szkoda, że nie ma woli przywrócenia tych obiektów do życia. Słyszałem o pięknych planach ale realia są, jakie są. Mam nadzieję, że znajdą się mimo wszystko ludzie, którzy nie dopuszczą do całkowitego unicestwienia tego pięknego i cennego kompleksu na rzecz kolejnego centrum handlowego ze szkła i betonu. Jednego miałem przyjemność już spotkać. Krzysztof Modrzejewski to inicjator Dni Pary, który z nieukrywanym entuzjazmem opowiadał niestrudzenie o historii tego miejsca. Oby nie był jedynym, któremu zależy.
Podczas podróży po naszym pięknym kraju warto pamiętać, że Gniezno to nie tylko kolebka państwa polskiego i słynne drzwi, ale również 126 letnia, ogromna parowozownia.
Odsyłam również do wikipedii i facebook’a.