Mieszkam w takiej okolicy, że do najbliższych torów nie jest zbyt blisko. Trochę żałuję bo nie mam możliwości obserwowania przejeżdżających składów i kolekcjonowania ciekawych zdjęć czy nagrań wideo. Z drugiej strony jest to jakaś mobilizacja, żeby wybrać się na rowerowy wypad.
Szukając miejsca do osiedlenia się na stałe, czyli wyrwania się z przytłaczającego miasta, odwiedzałem różne mniej lub bardziej ciekawe miejsca. Nie chodzi o to, że będę tu teraz opisywał te moje poszukiwania i przygody związane z budową domu. Nie o tym ta historia. Napomknąłem jednak o tych poszukiwaniach tylko dlatego, że jednym z potencjalnych miejsc była działka przy ulicy, nomen omen Parowozowej i jak przystało na tę, trochę już na wyrost, nazwę ulicy była ona w bezpośrednim sąsiedztwie linii E65. Niestety nie uświadczy się na niej żadnego parowozu, choć zdarzają się wyjątki. Dla większości pewnie byłaby to uciążliwa lokalizacja, a teraz myślę, że może szkoda, że nie tam zamieszkaliśmy. Tak czy inaczej skończyło się na tym, że od kilku ładnych już lat mieszkamy sobie w lesie, gdzie mniej więcej podobna odległość dzieli mnie od linii nr 8 i 12. Trochę bliżej jest do linii wąskotorowej, choć tu ruch jest raczej symboliczny. Linia nr 12 też specjalnie nie rozpieszcza dużym ruchem, więc jedynie ósemka jest w miarę regularnie wykorzystywana.
Jak wspomniałem czasami robię sobie wypad rowerowy w okolice Zalesia Górnego i dalej wzdłuż wspomnianej linii jadę leśnymi drogami w kierunku Czachówka. Tam zwykle kończy się trasa i po przedarciu się w okolicach skrzyżowania linii nr 8 i 12 wracam do domu. Czasami zapuszczę się dalej np. do Chynowa, ale wtedy powrót bywa uciążliwy, szczególnie po zmroku.
Raz podczas takiego wyjazdu zrobiłem kilka ujęć. Może nie są one zbyt spektakularne i nie ma na nich żadnych wyjątkowych maszyn, jednak z kronikarskiego obowiązku zilustruję te moje wyjazdy takim oto krótkim materiałem.